Przygodowanie - blog o podróżach: Azja 2018 Kambodża Tajlandia

Będąc pierwszy raz w Kambodży postanowiliśmy, że kiedyś tam wrócimy, bo kraj i ludzie są niesamowici. Udało się. Przy okazji kolejny raz dotarliśmy na tajską wyspę Ko Chang, którą nie zawiedliśmy się po raz drugi.

ANGKOR
Królestwo Angkoru (więcej info TUTAJ) było priorytetem podczas ponownej wizyty w państwie Khmerów. Uprzednio byliśmy bez dzieci, także nadarzyła się sposobność pokazania im tego niesamowitego miejsca.

Zdecydowanie było warto znów poczuć ducha dawnego imperium odwiedzając co rusz to inne świątynie na czele z Angkor Wat, Ta Prohm czy Angkor Thom.

BATTAMBANG
Miejscowość Battambang oddalona o ok. 4 godz. jazdy autokarem od Siem Reap i Angkoru była naszym odkryciem (więcej info TUTAJ). Bamboo train, możliwość liźnięcia kambodżańskiej kultury na spektaklu w Battambang Circus oraz prowincjonalny charakter miejsca sprawiły, że czuliśmy się tam doskonale. Nie bez znaczenia była także bardzo niewielka grupa turystów. Żeby tego było mało to okolice miasta (więcej info TUTAJ) są niezmiernie intrygujące, a obserwacja wylatujących z jaskini na żer 20 mln nietoperzy to czołówka wrażeń z wyjazdu.

KO CHANG
Powrót po kilku latach na wyspę Ko Chang tylko potwierdził moją teorię, że ze wszystkich miejsc do plażowania, do wypoczynku to właśnie na niej czuję się najlepiej. Plaża White Sand Beach (więcej info TUTAJ) jest bardzo urokliwa a wieczorny street food jest jednym z najlepszych jakie miałem okazję w Azji doświadczyć.

Z kolei plaża Lonely Beach (więcej info TUTAJ) to idealne miejsce na relaks totalny. Właśnie na niej odpoczywało nie tylko ciało, ale przede wszystkim głowa.

Życie lekko dokręciło śrubę ostatnio, dlatego wyjazdu potrzebowałem jak powietrza. Choć byłem sceptyczny czy w czasie pobytu będę w stanie naładować baterie to dziś muszę stanowczo powiedzieć, że się udało. Stało się to przede wszystkim dzięki moim companieros w podróży, czyli mojej rodzinie oraz wspaniałym miejscom, w których byliśmy i ludziom, których spotkaliśmy na trasie.

Nigdzie się nie spieszyliśmy, na wszystko był odpowiedni czas. Zasada "no rush" znów się sprawdziła. Sielska atmosfera Kambodży i Tajlandii cały czas mnie urzeka. To dobrze, bo pewnie jeszcze kiedyś w ten rejon wrócimy.

Za każdym kolejnym wyjazdem poszerzamy horyzonty i doświadczenia. Szczególnie widać to na przykładzie dzieci. Zmienia się ich sposób patrzenia na świat, na inne kultury i religie. Są otwarci na konwersacje. Młodzież nie nauczy się tego w szkole, ale podróżując bez biura podróży z plecakiem już tak.