Okolice Battambang są zaskakujące i wyjątkowo atrakcyjne. Możemy tu zobaczyć m.in. świątynie z czasu Angkoru oraz miliony nietoperzy wylatujących na żer z jaskini.
Wycieczkę zaczęliśmy od wizyty na farmie krokodyli na obrzeżach miasta. Znajduje się na niej ponad 700 zwierząt. Gady podzielone są na grupy ze względu na wiek. Najmłodsze to te, które można wziąć na ręce a najstarsze mają ponad 30 lat. Ich liczba robi wrażenia, tym bardziej, że barierki oddzielające człowieka od śmiertelnego niebezpieczeństwa sięgają co najwyżej do pół uda. Trzeba ostrożnie poruszać się po farmie. Odnośnie kwestii moralnych, to jestem absolutnie przeciwko hodowaniu tych wspaniałych stworzeń na torebki czy buty.
Jako, że byliśmy w trakcie Chińskiego Nowego Roku mieliśmy okazję zobaczyć produkcję makaronu ryżowego w tradycyjny sposób.
Podczas wizyty na lokalnej wiosce mieliśmy szansę podejrzeć m.in. jak wygląda tutejsza hodowla grzybów, zerwać z drzewa papaję i ja na miejscu skonsumować oraz spróbować różnego rodzaju ziół prosto z pola.
Przy okazji oglądaliśmy z bliska typowe bydło dla tej części świata. Z tego co nam powiedziano najlepsze egzemplarze kosztują tyle co nowe auta.
Podczas wizyty na lokalnej wiosce mieliśmy szansę podejrzeć m.in. jak wygląda tutejsza hodowla grzybów, zerwać z drzewa papaję i ja na miejscu skonsumować oraz spróbować różnego rodzaju ziół prosto z pola.
Przy okazji oglądaliśmy z bliska typowe bydło dla tej części świata. Z tego co nam powiedziano najlepsze egzemplarze kosztują tyle co nowe auta.
W naturalnym środowisku wiedzieliśmy wielkie, żywiące się owocami nietoperze - fruit bat. Ciekawostką jest, że są one aktywne podczas dnia oraz, że nie śpią w jaskini tylko na drzewach.
Z uwagi popularność bamboo train w Battambang postanowiono wybudować kolejny, ale poza miastem. Różnica jest taka, że nowy bambusowy pociąg jeździ po sztucznych torach, trasa jest dłuższa i bilety droższe. Choć było przyjemnie to jednak pierwowzór jest zdecydowanie bardziej klimatyczny.
Tuż obok znajduje się świątynia z czasów imperium Angkoru - Banon temple. Świątynia jest na wzgórzu i aby się do niej dostać należy pokonać mnóstwo schodów. Wysiłek wynagradza nam widok pozostałości po khmerskim imperium oraz roztaczający się widok na panoramę okolicy.
Przedostatnim miejscem naszej wycieczki była wizyta w Killing Cave oraz w pobliskich buddyjskich świątyniach. Żeby się tam dostać trzeba było wybrać się na całkiem męczący spacer (marsz na wzgórze i powrót po stromych, długich schodach w dół). Choć same świątynie nie są imponujące to inscenizacja przy jednej z nich była naprawdę ciekawa. Obrazowała brutalne kary, które spotkają grzeszników za ich przewinienia.
Z kolei Killing Cave to jaskinia, która za czasów Czerwonych Khmerów i ich lidera Pol Pota zasłynęła z popełnionych tu morderstw na ludności lokalnej. Około 10 tys. osób zostało zepchniętych wgłąb jaskini. Mieli oni zasłonięte oczy i związane ręce oraz nogi. Ginęli w okrutnych męczarniach.
Czerwoni Khmerzy byli to ekstremiści i komuniści, którzy w latach 1975-1979 rządzili Kambodżą i według różnych szacunków ich ludobójstwo objęło swym zasięgiem od 1,5 mln do 3 mln obywateli kraju.
Ostatnim punktem programu była obserwacja wylatujących z jaskini na żer około 20 mln nietoperzy. Ten niesamowity spektakl można obserwować przez mniej więcej godzinę. Fala nietoperzy rozciąga się po horyzont, co wraz z zachodzącym słońcem i tropikalnym lasem tworzy piękny obraz przyrody. Nietoperze wracają do jaskini tuż przed świtem, by kolejnego dnia znów ok. godz. 18 ruszyć w poszukiwaniu pokarmu.
Tuż obok znajduje się świątynia z czasów imperium Angkoru - Banon temple. Świątynia jest na wzgórzu i aby się do niej dostać należy pokonać mnóstwo schodów. Wysiłek wynagradza nam widok pozostałości po khmerskim imperium oraz roztaczający się widok na panoramę okolicy.
Przedostatnim miejscem naszej wycieczki była wizyta w Killing Cave oraz w pobliskich buddyjskich świątyniach. Żeby się tam dostać trzeba było wybrać się na całkiem męczący spacer (marsz na wzgórze i powrót po stromych, długich schodach w dół). Choć same świątynie nie są imponujące to inscenizacja przy jednej z nich była naprawdę ciekawa. Obrazowała brutalne kary, które spotkają grzeszników za ich przewinienia.
Z kolei Killing Cave to jaskinia, która za czasów Czerwonych Khmerów i ich lidera Pol Pota zasłynęła z popełnionych tu morderstw na ludności lokalnej. Około 10 tys. osób zostało zepchniętych wgłąb jaskini. Mieli oni zasłonięte oczy i związane ręce oraz nogi. Ginęli w okrutnych męczarniach.
Czerwoni Khmerzy byli to ekstremiści i komuniści, którzy w latach 1975-1979 rządzili Kambodżą i według różnych szacunków ich ludobójstwo objęło swym zasięgiem od 1,5 mln do 3 mln obywateli kraju.
Ostatnim punktem programu była obserwacja wylatujących z jaskini na żer około 20 mln nietoperzy. Ten niesamowity spektakl można obserwować przez mniej więcej godzinę. Fala nietoperzy rozciąga się po horyzont, co wraz z zachodzącym słońcem i tropikalnym lasem tworzy piękny obraz przyrody. Nietoperze wracają do jaskini tuż przed świtem, by kolejnego dnia znów ok. godz. 18 ruszyć w poszukiwaniu pokarmu.
Czy warto będąc w Battambang wybrać na eksplorację jego okolic? Odpowiedź jest oczywista: zdecydowanie tak! My mieliśmy szczęście podwójne, gdyż nasz kierowca tuk tuka okazał się bardzo kompetentnym przewodnikiem i pokazał nam nie tylko największe atrakcje okolic, ale i te mniejsze oraz przybliżył nam historię Kambodży (czasy Czerwonych Khmerów), jak również aktualną sytuację w kraju (gdyby ktoś chciał namiar na tego Pana proszę o email).
Okolice Battambang - informacje praktyczne:
- bilet wstępu na farmę krokodyli 2$,
- bilet wstępu do świątyni Banon 2$,
- przejażdżka bamboo train w okolicy świątyni 5$,
- bilet wstępu do Killing Cave i okolicznych świątyń 2$,
- wynajęcie tuk tuka na cały dzień to wydatek rzędu 20 $,
- cała wycieczka trwała około 11 godzin,
- informacje o mieście Battambang dostępne TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz