Birma, jak większość krajów Azji Południowo - Wschodniej jest stosunkowo łatwa w podróżowaniu na własną rękę. Największą trudnością są długie, wielogodzinne przejazdy i słaba znajomość angielskiego mieszkańców. Państwo przesiąknięte konfliktami na tle etnicznym, religijnym i politycznym.
W 1989 roku junta wojskowa zmieniła oficjalną nazwę kraju na Myanmar, po polsku Mjanma, aczkolwiek społeczność międzynarodowa uznaje, że "stara" nazwa Birma może być stosowana zamiennie. Dla mnie ten kraj na zawszę będzie po prostu Birmą.
Od lat 60-tych w kraju faktyczną władzę sprawuje junta wojskowa, choć od 2011 roku rządy sprawował wybrany w wyborach parlamentarnych rząd. Uwolniono wówczas z aresztu domowego liderkę opozycjonistów i laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi.
Droga ku demokracji nie trwała jednak zbyt długo, gdyż w styczniu 2021 roku wojsko znów przejęło pełną kontrolę nad krajem. Armia unieważniła najnowsze wybory do parlamentu oskarżając zwycięzców o fałszerstwo. Aresztowano liderów zwycięskiej partii i wprowadzono stan wyjątkowy. Mam nadzieję, że społeczność międzynarodowa pomoże mieszkańcom kraju odzyskać wolność, bo na łaskawość generalicji raczej nie ma co liczyć.
W strukturze narodowościowej dominują Bamarowie 68%. Inne liczące się grupy to stanowiące po kilka % populacji Szanowie oraz Karenowie. Ponadto Chińczycy, Hindusi i około 130 innych grup etnicznych, w tym lud Intha znad Inle Lake.
Szczególnie ciekawą grupą są Karen, zwane także plemieniem "długich szyi". Z uwagi na prześladowania w Tajlandii żyje ich 300-400 tys. Kobiety "żyrafy" noszą charakterystyczne, ważące wiele kilogramów obręcze na szyi. Karenowie zarówno w Birmie, jak i w Tajlandii traktowani są jako atrakcja turystyczna (więcej o wizycie w wiosce Karen na północy Tajlandii TUTAJ), co jest przykre. Poniżej przykład z Bagan, gdzie widać nieszczęście wypisane na twarzy kobiety siedzącej w sklepie z pamiątkami.
Około 90% ludności stanowią buddyści, 6% to chrześcijanie, a ponad 2% to wyznawcy islamu. Pozostała część to m.in. hinduiści i wyznawcy tradycyjnych religii plemiennych.
Najgłośniejszy konflikt na tle religijnym trwający od lat dotyczy mniejszości muzułmańskiej ludu Rohingja zamieszkującego południową część kraju. W 2017 roku spalono ponad 200 wiosek, zamordowano wielu niewinnych ludzi, a 400 tys. uciekło przed oprawcami do sąsiedniego Bangladeszu. Niestety nawet słynna opozycjonistka, posiadaczka Nobla Aung San Suu Kyi "podpisała się" pod prześladowaniami prowadzonymi przez wojsko twierdząc, że są wymierzone przeciwko islamskiemu terroryzmowi. Wygląda to jak chowanie "głowy w piasek" i tuszowanie zbrodni przeciwko ludzkości.
Przed pandemią koronawirusa COVID-19 mówiło się, że w skrajnej biedzie żyje 30% ludności kraju. Dziś szacuje się, że może to być nawet 60% populacji Birmy. Bieda widoczna jest w miastach, jaki na obszarach wiejskich.
Z ubóstwem wiąże się, także brak wsparcia emerytalnego, dlatego często starsze osoby, które nie mogą liczyć na pomoc bliskich pracują do późnej starości.
Thanaka to tradycyjny birmański makijaż widoczny na twarzach głównie kobiet. Thanaka to żółto - biała maź, chroniąca przed słońcem i wiatrem. Podsiada właściwości anty trądzikowe, pozytywnie wpływa na cerę utrzymując odpowiednią wilgotność skóry. Do wytworzenia wykorzystuje się specjalne drzewo, które ściera się na kamieniu i z dodatkiem wody rozsmarowuje na buzi.
Longyi to tradycyjny birmański strój dla mężczyzn i kobiet. O ile w przypadku żeńskiej populacji nie budzi pytań, o tyle męska część wygląda jakby chodziła w spódnicy. Panowe przeplatają materiałem dolną część swojego ciała i wiążą go charakterystyczny sposób na wysokości pasa. W monsunowym klimacie Longyi jest bardzo praktycznym ubiorem.
Dominuje rolnictwo niezmechanizowane, ekologiczne co ma swój niewątpliwy klimat i urok.
W Birmie można spotkać wiele małych manufaktur produkujących różnorakie dobra, np. cygara czy tkaniny.
Drogi w Birmie do najlepszych nie należą. Zdarzają się miejsca, w których jest całkiem dobrze, ale w większości drogi są słabej jakości.
Charakterystyczne środki transportu drogowego to tuk tuki, minivany, małe autokary przewożące ludzi pomiędzy miejscowościami, ale także nie brakuje bryczek ciągnących przez konie i woły.
Alternatywną formą transportu jest kolej oraz promy, łódki płynące rzeką Irawadi. Obie formy są atrakcją turystyczną samą w sobie i przy większej ilości czasu warto z nich skorzystać.
Jeśli już jesteśmy przy środkach transportu to spacerując po ulicach Rangunu natknęliśmy się na samochód pożarniczy polskiej marki STAR. Ciekawe.
Na koniec parę słów o jedzeniu. Generalnie śmiało można korzystać ze street food'u i lokalnych restauracji. W naszej birmańskiej diecie dominowały ryby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz