O Filipinach niekiedy mówi się, że są niebezpieczne, że jest to kraj podwyższonego ryzyka, że istnieją różnego rodzaju zagrożenia. Czasami bywa o nich głośno. Warto o nich mówić, ale nie warto ich demonizować.
Pierwszym z nich jest podobno większa niż przeciętna pospolita przestępczość, głównie złodziejstwo. My jednak ani przez moment nie czuliśmy się zagrożeni. Jedyne co zauważyliśmy to ochroniarze (czasem pod bronią) w części sklepów, restauracji i miejsc noclegowych. Patrole policji, także w cywilu sprawiają, że czuliśmy się komfortowo. Jak uniknąć problemów? Po zmroku nie chadzać po szemranej okolicy i nie trzymać pieniędzy, kart i paszportów w jednym miejscu. Pamiętajmy, że ta zasada obowiązuje wszędzie i w Tajlandii, i w Europie, i każdym innym miejscu na świecie.
Drugim zagrożeniem są tajfuny (około 30 w ciągu roku). Występują one najczęściej w okresie monsunu, czyli od czerwca do grudnia. Tajfun to niszczycielska siła wiatru. Często dodatkowo towarzyszą im poważne powodzie. Dwa najbardziej niszczycielskie kataklizmy w ostatnich latach, o których warto wspomnieć to Pablo i Yolanda.
Tajfun Pablo miał miejsce w grudniu 2012 roku i pochłonął 1900 ofiar. W listopadzie 2013 tajfun Yolanda był drugim co do najbardziej niszczycielskich w historii Filipin. Pochłonął 6300 istnień ludzkich i spowodował straty szacowane na 2 miliardy amerykańskich dolarów. Dotarł nawet do wybrzeży Wietnamu (i innych państw) przewracając wiele łodzi na słynnej zatoce Ha Long. Zagrożenia tego możemy uniknąć wybierając się do opisywanego kraju w innym okresie, czyli np. pomiędzy styczniem a marcem.
Tajfun Pablo miał miejsce w grudniu 2012 roku i pochłonął 1900 ofiar. W listopadzie 2013 tajfun Yolanda był drugim co do najbardziej niszczycielskich w historii Filipin. Pochłonął 6300 istnień ludzkich i spowodował straty szacowane na 2 miliardy amerykańskich dolarów. Dotarł nawet do wybrzeży Wietnamu (i innych państw) przewracając wiele łodzi na słynnej zatoce Ha Long. Zagrożenia tego możemy uniknąć wybierając się do opisywanego kraju w innym okresie, czyli np. pomiędzy styczniem a marcem.
Trzecim zagrożeniem są wulkany. Czynnych jest 25, z których dwa najgroźniejsze to Mayon i Taal (oba na wyspie Luzon). Pierwszy z nich uznawany jest za najbardziej aktywny, a ostatni raz dał o sobie znać w 2013 r. (kliku turystów zginęło w pobliżu krateru). Aktualizacja: ostatnia erupcja miała miejsce w 2018 r. W drugim przypadku ostatnią erupcję zanotowano w 2020 r. Jak sobie radzić z powyższym zagrożeniem? Unikać przebywania w okolicy wulkanów lub jeśli już bardzo chcemy dany wulkan zobaczyć należy śledzić w lokalnym instytucie sejsmologicznym aktualny stan jego aktywności i na tej podstawie podjąć rozsądną decyzję.
Czwartym zagrożeniem są trzęsienia ziemi. Jest to poważne zagrożenie, z którym należy się liczyć wizytując Filipiny. Niestety może się zdarzyć. Kraj leży w tzw. pacyficznym pierścieniu ognia. Według serwisu earthquaketrack w ciągu ostatnich 365 dni było 201 trzęsień, przy czym najsilniejsze miało siłę 6,9 w skali Richtera. W części Filipin, w której byliśmy największe trzęsienie ziemi w ostatnich latach było w 2013 r. na wyspie Bohol. Siła została określona na 7,2 w skali Richtera. Zginęło wówczas ponad 200 osób, 73 tys. budynków zostało uszkodzonych, z czego 20% totalnie zniszczonych. Wstrząsy były odczuwalne także na sąsiednich wyspach, w tym na wyspie Cebu.
Dwa najpoważniejsze kataklizmy sejsmiczne na Filipinach w historii to trzęsienie ziemi z 1990 roku w środkowej części wyspy Luzon oraz z 1976 roku w zatoce Moro przy wyspie Mindanao. Pierwsze z nich było o sile 7,8 i zginęło wówczas ponad 2600 osób. Drugie, o sile 7,9 w skali Richtera, wywołało fale tsunami o wysokości 4-5 m i pochłonęło około 8000 ofiar. Jak się uchronić przed trzęsieniem ziemi w kraju, którym jest ich tak wiele? Należy mieć nadzieję, że akurat nie trafimy na nie w miejscu i czasie, w którym jesteśmy :) Poza tym większość wstrząsów nie jest na tyle silna, aby się martwić. W przypadku wystąpienia kataklizmu należy znać procedury jak postępować w jego obliczu. Zachęcam wszystkich do zapoznania się z nimi.
Piątym potencjalnym zagrożeniem jest tsunami. Jednakże w statystykach światowych znalazłem informację tylko o jednym, tym opisanym powyżej związanym z trzęsieniem ziemi w zatoce Moro. Można założyć, że pozostałe (bo pewnie się zdarzały) nie były z kategorii katastroficznych. Według informacji, które znalazłem ryzyko określa się jako małe. Potencjalnie najbardziej narażone są wyspy bezpośrednio sąsiadujące z otwartym morzem i oceanem oraz okolice wysp wulkanicznych jak np. Camiguin. Mimo niewielkiego ryzyka należy znać procedury ewakuacyjne.
Dwa najpoważniejsze kataklizmy sejsmiczne na Filipinach w historii to trzęsienie ziemi z 1990 roku w środkowej części wyspy Luzon oraz z 1976 roku w zatoce Moro przy wyspie Mindanao. Pierwsze z nich było o sile 7,8 i zginęło wówczas ponad 2600 osób. Drugie, o sile 7,9 w skali Richtera, wywołało fale tsunami o wysokości 4-5 m i pochłonęło około 8000 ofiar. Jak się uchronić przed trzęsieniem ziemi w kraju, którym jest ich tak wiele? Należy mieć nadzieję, że akurat nie trafimy na nie w miejscu i czasie, w którym jesteśmy :) Poza tym większość wstrząsów nie jest na tyle silna, aby się martwić. W przypadku wystąpienia kataklizmu należy znać procedury jak postępować w jego obliczu. Zachęcam wszystkich do zapoznania się z nimi.
Piątym potencjalnym zagrożeniem jest tsunami. Jednakże w statystykach światowych znalazłem informację tylko o jednym, tym opisanym powyżej związanym z trzęsieniem ziemi w zatoce Moro. Można założyć, że pozostałe (bo pewnie się zdarzały) nie były z kategorii katastroficznych. Według informacji, które znalazłem ryzyko określa się jako małe. Potencjalnie najbardziej narażone są wyspy bezpośrednio sąsiadujące z otwartym morzem i oceanem oraz okolice wysp wulkanicznych jak np. Camiguin. Mimo niewielkiego ryzyka należy znać procedury ewakuacyjne.
Szóstym i zarazem ostatnim zagrożeniem, o którym chcę powiedzieć jest islamski terroryzm. Region, który zamieszkują muzułmanie to wyspa Mindanao oraz archipelag Sulu. Co ciekawe aż 75% mieszkańców południowych Filipin to chrześcijanie. Niestety poza normalnymi wyznawcami islamu, na powyższych terenach mieszkają także terroryści. Konflikt pomiędzy muzułmanami a chrześcijanami narastał od wieków, a od lat 60-tych ubiegłego wieku stał się poważnym problemem kraju. Walki i próby ustabilizowania sytuacji zaowocowały stworzeniem autonomicznego obszaru Mindanao. Narodowy Front Wyzwolenia Moro (MNLF) z organizacji walczącej stał się tworem politycznym. Od końca lat 70-tych co jakiś czas od MNLF odłączali się radykałowie tworząc terrorystyczne bojówki. Obecnie najgroźniejszą grupą terrorystyczną jest Abu Sayyaf (ASG), współpracująca z Jemaah Islamiyah (organizacja siejąca terror w Azji Pd.-Wsch.) i niestety z ISIS, której przysięgli wierność. Drugą groźną bojówką od dużym znaczeniu jest grupa Maute, która także jest członkiem powyższych organizacji.
Co może zatem grozić turystom w kwestii islamskiego ekstremizmu? Zamachy bombowe, które mogą się zdarzyć w miejscach publicznych i turystycznych na terenie całego kraju. Dziś są to przede wszystkim zamachy na filipińskich katolików. Rada: unikać o ile jest to możliwe dużych zbiorowisk ludzkich, być z dala od różnego rodzaju zgromadzeń publicznych i religijnych. Pamiętajmy, że zamachy zdarzają się, także np. w Tajlandii, Francji, Belgii, Niemczech, Wielkiej Brytanii i w wielu innych krajach świata. Innymi słowy patrząc globalnie mogą się one zdarzyć w zasadzie wszędzie, w każdym momencie.
Terroryści w ciągu ostatnich 20 lat dokonali wielu porwań obcokrajowców, jak i Filipińczyków. W kilku przypadkach nie skończyło się to dobrze. W ubiegłym roku tragiczny los spotkał 2 Kanadyjczyków, a w lutym tego roku Niemca. Trudno znaleźć statystyki, ale z analizy różnych źródeł wynika, iż organizacje terrorystyczne porywają średnio 15-20 osób rocznie, z których mniejsza część to obcokrajowcy. W ostatnich latach wszystkie uprowadzenia miały miejsce w rejonie Mindanao oraz archipelagu Sulu. Niestety sytuacja się zmieniła. W kwietniu 2017 r. doszło do na szczęście udaremnionej próby porwania turystów na jednej z najpopularniejszych filipińskich wysp - Bohol. Zachodnie ambasady zalecają zachowanie ostrożności w rejonie wyspy Bohol, Cebu, Siqujior i południowej części wyspy Negros. Ostatnio Amerykanie do listy dodali wyspę Palawan. Jak się chronić? Starać się unikać odosobnionych miejsc, w których łatwo można być celem. Dla chłodnej oceny sytuacji należy zaznaczyć, że rocznie na Filipiny przyjeżdża prawie 6 mln turystów, a tylko kilku z nich dostaje się w ręce ekstremistów.
Twarzą walk z rebeliantami jest Rodrigo Duterte, były burmistrz Davao (miasto na Mindanao), a od połowy 2016 r. prezydent kraju. Stoi on na czele wojsk, które toczą walki. Po ostatnim wydarzeniu na Bohol zapowiedział ofensywę na bastion terrorystów i zabicie wszystkich członków Abu Sajaf. Kontrowersje prezydentury budzą czystki na ulicach wymierzone w biznes narkotykowy i narkomanów. W ciągu ostatnich 10 miesięcy bez sądów na ulicach Filipin zginęło 9 tysięcy osób.
Zadając sobie pytanie czy należy bać się Filipin, każdy z nas powinien odpowiedzieć sobie sam. Wiele osób pytało nas przed wyjazdem czy nie boimy się jechać. Pewne obawy mieliśmy, ale po rozpoznaniu sytuacji podjęliśmy decyzję, że lecimy i było fantastycznie. Powyższe potencjalne niebezpieczeństwa nie mają na celu straszenia nikogo, ale wybierając się na Filipiny zbierajmy informacje (polecam choćby ambasadę US w Manila), a na miejscu kierujmy się rozwagą.
Na koniec nie jako zagrożenie, a jako ciekawostka. W filipińskich wodach poza cudnymi rybkami, żółwiami i innymi stworzeniami żyją także rekiny. Jeśli chodzi o statystyki to zbierane są one od końca XIX wieku. Najistotniejsze są te z kategorii "unprovoked", czyli ataki niesprowokowane, wynikające z czystej agresji rekina. Takich zdarzeń odnotowano 30 (tylko 4 w XXI wieku), z których połowa zakończyła się śmiercią człowieka. Dla porównania np. w Tajlandii odnotowano 5 takich ataków a w Wietnamie 12.
Z potencjalnie niebezpiecznych gatunków w filipińskich wodach można spotkać m.in. rekiny młoty, ostronosy, a także żarłacze: białopłetwe, tępogłowe, błękitne, tygrysie oraz żarłacze białe, zwane rekinami ludojadami, które uznawane są za najniebezpieczniejszy gatunek dla człowieka. Na drugim biegunie są rekiny wielorybie, bo choć największe to nie stanowią żadnego zagrożenia dla człowieka. Relacja z obcowania z tymi wspaniałymi stworzeniami dostępna TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz